Archiwista społeczny
Czy masz w swoich szufladach stare zdjęcia? Może jako dziecko oglądałeś/oglądałaś pożółkłe fotografie słuchając opowieści Babci, Dziadka o dawnych czasach, o rodzinie zza Buga, o ciężkiej pracy w polu i o kapliczce, która stała przy drodze? Chyba każdy z nas ma takie wspomnienia, przechowuje pamiątki po przodkach, próbuje rysować swoje drzewo genealogiczne, odwiedza znane, czasem tylko z opowiadań, miejsca, tworzy własne rodzinne archiwum.
Przedstawiamy Marcina Halickiego, który jest archiwistą społecznym. Zbiera to, co ludzie chowają w szufladach, na strychu, przechowują w pamięci. Pasjonują go historie mieszkańców wsi, w której mieszka i jej okolic. Archiwizuje stare zdjęcia, nagrywa opowieści starszych obywateli, zbiera dokumenty, wyszukuje informacje. Tworzy archiwum tej niewielkiej wspólnoty. Swoją wiedzą dzieli się z innymi – i z tymi starszymi, i z młodzieżą, i z przedszkolakami. Integruje lokalną społeczność zapraszając na spotkania, wydarzenia, pokazy zdjęć, filmów. Większość jego działań obraca się wokół historii, ale organizuje również akcje służące rzece Rospudzie.
Marcin Halicki to wyjątkowy społecznik (jak wielu już opisanych przez nas równie wyjątkowych społeczników). Oto co nam o sobie opowiedział.

Czysty przypadek
Z wykształcenia jestem pedagogiem, a z pasji propagatorem historii i kultury regionu. Archiwistyką społeczną interesuję się od przeszło dekady, a doprowadził do tego czysty przypadek. Otóż w roku 2014 mój kuzyn przeprowadzał remont swego domu, który mieści się w najbliższym sąsiedztwie mego dawnego miejsca pracy, czyli Gminnego Ośrodka Kultury w Raczkach. Podczas prac remontowych kuzyn wydobył ciekawy obiekt – płytę nagrobną służącą przez lata jako stopień schodów ganku pamiętającego czasy międzywojenne. Krewny wiedząc, że interesuję się zapomnianą historią Raczek, zadzwonił do mnie przekazując informację, że znalazł najprawdopodobniej macewę pochodzącą z miejscowego żydowskiego cmentarza. Nie byłem tym faktem wielce zdziwiony, gdyż o tym jak okrutnie potraktowano raczkowskich Żydów, a następnie synagogę i cmentarz, nasłuchałem się opowieści bez liku. Kuzyn zdał mi relację, że nagrobek jest roztrzaskany na trzy fragmenty, ale powierzchnia „awersu” jest w bardzo dobrym stanie zachowania, a wyryte na niej napisy wciąż są czytelne.
Po przybyciu na miejsce wydobycia obiektu okazało się, że ów „nagrobek” z miejscowymi Żydami miał niewiele wspólnego, gdyż nie dość, że był pisany cyrylicą, to w chwilę odczytana inskrypcja stała się ogromnym zaskoczeniem. Ów „nagrobek” był płytą z białego marmuru, pochodzącą z krypty raczkowskiej cerkwi i wystawiony był pośmiertnie fundatorce świątyni – Sofii Michaiłownie Karcowej – żonie ostatniego donacyjnego właściciela majątku Dowspuda, Jurija Karcowa.
Jak znalazł się na ulicy Raczkowskiej, oddalonej od miejsca nieistniejącej już cerkwi o kilkaset metrów? Nie jest to tajemnicą, gdyż historię cerkwi oraz „wędrówkę” płyty pokrótce opisałem w swej najnowszej książce „W oparach eteru. Opowieść o kryminalnej przeszłości Suwalszczyzny, czyli co kto komu ukradł, co przemycał i dlaczego zabił„. (Więcej o książce opowiem w dalszej części)
Na inne pytania można także znaleźć odpowiedź w filmie dokumentalnym „Fotograficzna pamięć. Historia Raczek z rodzinnych albumów”
W tym małym dokumencie opowieść snuję wokół rodzinnych mikrohistorii, które splatają się w jednolitą i wielobarwną historię Raczek i okolic. Kreślę też moje zainteresowanie archiwalną fotografią i wielką pasją dzielenia się zapomnianymi i nieznanymi historiami miejsc, w których spędziłem dzieciństwo, wychowałem się i wyrosłem (choć nigdy nie dorosłem).
Raczkowskie archiwalia
Niemniej, właśnie wiekowa płyta, którą zabezpieczyłem, a następnie z ostatnią wolą córki Sofii Karcowej – Tatiany, przekazałem siostrom klasztoru w Zwierkach, była zapalnikiem poszukiwania lokalnej historii – nie tylko w archiwach, ale przede wszystkim we wspomnieniach i albumach fotograficznych mieszkańców gminy Raczki. Tak też niecodzienna pamiątka stała się powodem, by szerzej dzielić się historią Raczek w Internecie, a ściślej na łamach Facebooka. Myśl o prowadzeniu strony podsunął mi kolega, który posiadał kilka nigdzie niepublikowanych archiwalnych fotografii. Wskutek tego w maju 2014 roku zupełnie oddolnie powstały „Raczkowskie Archiwalia„, które razem prowadziliśmy kilka miesięcy. Później na polu bitwy pozostałem sam…
Najstarsze na Suwalszczyźnie archiwum społeczne, jakim są Raczkowskie Archiwalia, to nie tylko wirtualne muzeum oraz pracownia digitalizacji i historii mówionej, lecz przede wszystkim żywy organizm, skupiający wokół siebie społeczność regionu. To także długofalowy i wielowarstwowy projekt, bez wyodrębnionych faz rozwoju, wdrażający w przestrzeń publiczną zmienne formy działań kulturalnych, w szczególności charakteryzujący się szeroką gamą środków aktywizujących społeczność lokalną.
Raczkowskie Archiwalia są projektem rozpoznawalnym nie tylko lokalnie, ale w całym regionie i poza nim. Udostępnianie w sieci zdigitalizowanych zasobów, codziennie trafia do tysięcy osób. Niemal pięciotysięczna społeczność śledząca stronę projektu w mediach społecznościowych, to ludzie nie tylko z Polski, ale także z wielu zakątków całego globu. Są to osoby poszukujące swych korzeni, a także ludzie interesujący się historią małych społeczności, np. sztetli. Dodatkowo, na rozpoznawalność pozytywnie wpływa szereg podjętych działań w otwartej przestrzeni publicznej, poza Internetem.
Przez ponad 10 lat istnienia Raczkowskie Archiwalia zdigitalizowały ponad 80 tysięcy fotografii. Opisałem niemal 27 tysięcy z nich, z czego kilka tysięcy trafiło do sieci. Zabezpieczyłem i zdigitalizowałem również tysiące dokumentów. Zrealizowałem setki godzin nagrań filmowych i dźwiękowych, rejestrując mikrohistorie dziesiątek osób, co w przypadku wiejskiej społeczności, jest ewenementem samym w sobie, gdyż świadectwa pozostawione przez świadków historii są zapisem bezcennym.
Raczkowiacy
Przebogata historia Raczek i okolic zrodziła i wykreowała wiele wspaniałych osobistości, m.in. znanych na całą Polskę: generała Ludwika Michała hrabiego Paca, posła i społecznika Aleksandra Putrę i jego imiennika, znachora Aleksandra Karasia.
Mniej znane osoby, które powinny wypłynąć na szeroką przestrzeń pola zainteresowań nie tylko badaczy, to choćby Mieczysław Geniusz – z urodzenia raczkowiak, wnuk oficera napoleońskiego, syn burmistrza Raczek, pasierb powstańca styczniowego, naczelnika powiatu, wielki obieżyświat, publicysta, mędrzec, społecznik, osobowość, znawca oświaty i muzealnictwa, „ojciec zadżumionych”, teoretyk i działacz ruchu teozoficznego, popularyzator idei wyzwolenia Polski, inżynier dyrektor Kanału Sueskiego. Niemal zupełnie nieznane jest pochodzenie, bądź korzenie sławnych w świecie person żydowskiego pochodzenia.
W roku 1915 w mieście Gary w stanie Indiana w USA przyszedł na świat Paul Anthony Samuelson, wielokrotnie nagradzany amerykański ekonomista żydowskiego pochodzenia, którego ojciec i dziadkowie pochodzili z Raczek. Ojciec Paula, Efraim (w USA znany jako Frank), urodził się 15 sierpnia 1885 roku w Raczkach i jako młody chłopak (między rokiem 1904 a 1908) wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Matka Paula – Ella z domu Lipska, pochodziła z Suwałk. Paul Samuelson otrzymał nagrodę Nobla w 1970 roku za wykorzystanie matematyki w prowadzeniu badań ekonomicznych. Był drugą osobą na świecie i pierwszym Amerykaninem, który otrzymał nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii. Samuelson zmarł w roku 2009 w wieku 94 lat w Belmont w stanie Massachusetts.
Mym małym odkryciem jest także mało znana w Polsce postać Jacka Jelenia – autora tekstów piosenek, scenarzysty oraz autora musicalowego. Jeleń urodził się w Raczkach w roku 1892 w rodzinie krawieckiej, jako najstarszy z siedmiorga dzieci Abrahama i Eliszeby (Elżbiety) Jeleniów – starozakonnych pochodzących z Łomży. Rodzice Jacka przybyli do Raczek w celach zarobkowych. Jego ojciec Abraham parał się krawiectwem i sprzedażą sukna. Państwo Jeleń wyemigrowali wraz z trójką swoich, urodzonych w Raczkach dzieci do Stanów Zjednoczonych podczas boomu emigracyjnego pod koniec XIX wieku. Osiedli w mieście Buffalo w stanie Nowy Jork, gdzie Jacek dorastał, zaś w szkole średniej zaczął pisać teksty piosenek. W roku 1913 ukończył jedną z najlepszych wyższych uczelni w USA- Uniwersytet Michigan i po studiach podjął pracę w charakterze reportera „Buffalo Courier”. Ojciec Jacka zginął tragicznie, zamordowany podczas napadu w Święto Dziękczynienia w roku 1920. Jacek Jeleń przyjął pseudonim „Jack Yellen” i w swej długoletniej karierze podejmował współpracę z takimi artystami jak znani na całym świecie George L. Cobb, Milton Ager, Sammy Faith, czy Harold Arlen, na trwałe wpisując się w nurt Dixielandu. Jeleń znany jest z napisania tekstów do popularnych w USA piosenek, m.in. „Alabama Jubileee” „Ain’t she sweet”, „Johnny’s in Town”, „Louisville Lou”, „Glad Rag Doll” i przede wszystkim „Happy Days Are Here Again”, która była użyta przez Franklina Roosvelta, jako piosenka wygranej przez niego kampanii prezydenckiej. Jeleń napisał teksty piosenek, które zostały wykorzystane w produkcji ponad 50 filmów. Był jednym z pierwszych członków organizacji ASCAP, a także znalazł się na prestiżowej liście „Songwriters Hall of Fame (SHOF)”. Miał dwie żony. Druga żona Lucille Catherine Hodgeman była znaną w USA tancerką i choreografką, która pracowała dla wytwórni Metro-Goldwyn-Mayer oraz 20th Century Fox pod pseudonimem scenicznym Lucille Day. Jej dorobek to praca w ponad 20 filmach, m.in. w oscarowym musicalu „Czarnoksiężnik z Oz” z roku 1939. Jacek Jeleń zmarł w mieście Concord w Stanie Nowy Jork w roku 1991 pozostawiając po sobie znaczny i ceniony dorobek w świecie artystycznym. Pochowany jest Springville w stanie Nowy Jork.
Praca zawodowa i społeczna
Bycie animatorem kultury, społecznikiem i od niedawna samorządowcem, związane jest z moją pracą na rzecz społeczeństwa gminy Raczki. Jako specjalista do spraw administracyjno-technicznych, przez piętnaście lat pracowałem w Gminnym Ośrodku Kultury w Raczkach. Choć mój zakres obowiązków był dość szeroki, na swoje barki dodatkowo wrzuciłem działania na polu pracy bezpośredniej z czynnikiem ludzkim, a także w szerokich ramach dziedzictwa kulturowego i popularyzacji historii regionu.
Zrobiłem to z zamiłowania do tej materii, zupełnie oddolnie. Tym samym zbudowałem szereg plastycznych form, które posłużyły mi do wykreowania wielu działań społecznych, edukacyjnych i kulturalnych, a to po jakimś czasie zaowocowało stworzeniem osobistej marki.
Wystawy
Zorganizowałem kilkanaście dużych wystaw i mniejszych form ekspozycyjnych, także w plenerze.




Filmy
Przygotowywałem scenariusze i współtworzyłem kilka filmów dokumentalnych.



Publikacje
Opublikowałem kilkanaście artykułów popularnonaukowych, a także kilka autorskich książek.








Spotkania
Zorganizowałem i poprowadziłem niemal 100 spotkań popularnonaukowych w całym regionie, jak i poza nim.
Oto fragment relacji z jednego z takich spotkań:
Czy rzeczywiście na Świętym Miejscu odbył się chrzest jaćwieskiej drużyny Skomanda?
https://www.suwalki24.pl
Dlaczego obmywano tam twarz i nogi?
Od kiedy jest ono miejscem kultu chrześcijańskiego?
Jak wyglądał stary Raczkowski cmentarz?
Jakie zarazy zdziesiątkowały ludność okolic Raczek i Janówki?
Głównie tym zagadnieniom poświęcona była opowieść Marcina Halickiego z Niesamowitej Suwalszczyzny w Raczkach. Spotkanie w ramach cyklu: „Opowieści znad Rospudy i nie tylko…” odbyło się w czwartek w Gminnym Ośrodku Kultury.
Marcin Halicki, były wieloletni pracownik GOK w Raczkach, autor i współautor kilku publikacji, w opowiadaniu o historii Raczek i okolic nie ma sobie równych. Opowieści o przeszłości regionu może snuć godzinami. Jak sam często podkreśla, nie jest historykiem z zawodu, a z zamiłowania. W maju założona przez niego strona Raczkowskie Archiwalia obchodzić będzie jubileusz 10 lat istnienia. M. Halicki wiedzę historyczną, wielką historię, łączy z opowieściami przekazywanymi przez mieszkańców, legendami i licznymi ciekawostkami, co sprawia, że jego wykłady mają wyjątkowy klimat i gromadzą wielu zainteresowanych.





Integracja pokoleń
Zorganizowałem kilkadziesiąt różnych integrujących pokolenia wydarzeń o zasięgu lokalnym i kilkanaście o zasięgu regionalnym.






Raczkowski Dom Regionalny
Współtworzyłem ekspozycję Raczkowskiego Domu Regionalnego, który gromadzi nieprzebrane zbiory najstarszego wiejskiego muzeum etnograficznego na Suwalszczyźnie.
Wycieczki
Pilotuję wycieczki, jestem przewodnikiem turystycznym i organizuję objazdy studyjne po gminie Raczki i dolinie rzeki Rospudy z udziałem ludzi z całego świata, w tym potomków rodzin żydowskich.


Badania etnograficzne
Współrealizuję etnograficzne badania terenowe m.in. badanie i dokumentowanie gwary pogranicza z Prusami Wschodnimi, dawnych muzykantów, historii kultury żydowskiej w środowisku itd..
Rekonstrukcje historyczne
Współorganizowałem kilka widowisk rekonstrukcji historycznej z aktywnym udziałem lokalnej społeczności, a także grup rekonstrukcji historycznej ze wschodniej Europy.




Edukacja
Organizuję wielopokoleniowe zajęcia edukacji regionalnej w szkołach i innych instytucjach publicznych na terenie regionu oraz w Raczkowskim Domu Regionalnym.



Kamienie Pamięci
Kiedy pracowałem w Ośrodku Kultury w Raczkach, najpiękniejszym, choć bardzo skromnym wydarzeniem i zarazem życiowym doświadczeniem była organizacja instalacji Kamieni Pamięci „Stolpersteine”, za koordynację której odpowiadałem. Kamieni Pamięci poświęconych rodzinie Berwald z Raczek. Naszym sąsiadom. Ofiarom Holocaustu.
Choć od instalacji Kamieni Pamięci minęło już trochę czasu, jak dotychczas są to jedyne Stolpersteine na Suwalszczyźnie. Smutne to, gdyż pamięć o naszych nieobecnych sąsiadach powinna w nas płynąć, pulsować, trwać. Bez względu na miejsce, czas, poglądy i okoliczności.
Tu można zobaczyć relację z wydarzenia, które miało miejsce w Raczkach latem 2018 roku. Autorami filmu są Pani Joanna Rafalska oraz Pan Marcin Pawlukiewicz.
Akcja Czysta Rospuda
Od wielu lat organizuję akcje sprzątania Rospudy i obiektów kultu religijnego w dolinie rzeki.


Inne akcje
Organizuję zespołowe zabezpieczanie zapomnianych mogił wojennych i cmentarzy różnych wyznań, a także obiektów historycznych oraz przestrzeni historycznych. Wspólne sprzątamy i indeksujemy cmentarze wielowyznaniowe, żydowskie, ewangelickie, mogiły wojenne. Jestem organizatorem zespołowej inwentaryzacji, oznakowania i upamiętnienia osób, miejsc oraz wydarzeń historycznych i innych materialnych śladów przeszłości, m.in. uhonorowania zasług Aleksandra Putry.


Współpracuję z instytucjami państwowymi, samorządowymi i uczelnianymi oraz należę do organizacji pozarządowych z całej Polski. Pozwala to na prezentowanie zbiorów i popularyzację działań w szerokiej przestrzeni publicznej i środkach masowego przekazu.
Te wszystkie działania mają ogromne znaczenie dla aktywizacji społeczności lokalnych, czynnie angażujących się w organizację życia kulturalnego oraz inicjatyw społecznych.
Dobra robota
Wiele osób spoza gminy, a nawet regionu, Raczki oraz Dowspudę, w której mieszkam, kojarzy z Raczkowskimi Archiwaliami lub z Akcją Czysta Rospuda, którą organizuję od lat. I to mnie wielce raduje, bo buduje to wizerunek i tym samym umacnia wszelkie wartości małego miasteczka i niewielkiej, wiejskiej gminy. Z tej pozytywnej strony.

Co mnie najbardziej cieszy, moja praca jest ceniona wśród niewielkiej społeczności, w której funkcjonuję na co dzień, ale także bywa zauważana na zewnątrz. Przez autorytety, fachowców i środowisko naukowe.
W roku 2019 odznaczono mnie Krzyżem Pamiątkowym Jubileuszu Stulecia Powstania Sejneńskiego, który nadawany jest osobom wyróżniającym się pracą w dziele umacniania idei czynu niepodległościowego Suwalszczyzny. Zaś w roku 2023 wręczono mi prestiżowe wyróżnienie w konkursie o tytuł Ambasadora Wschodu w dziedzinie Projekt.
Na wiosnę tego roku, lokalna społeczność wybrała mnie na swego przedstawiciela w samorządzie rady powiatu suwalskiego. Takie „nagrody” są budujące, choć najbardziej cieszy mnie praca u podstaw, tzw. „dobra robota”. Szczególnie, jak jej efekty są wymierne i namacalne.
Książki
Od kiedy rozstałem się z Gminnym Ośrodkiem Kultury w Raczkach, obrałem drogę wolnego strzelca, celując głównie w pracę badawczą i pisarską.
Ten i miniony rok zaowocowały dwiema dużymi publikacjami książkowymi. Pierwszą – „W krainie jezior i rzek. Z dziejów rybołówstwa i wędkarstwa Suwalszczyzny”, napisałem na zlecenie Lokalnej Grupy Rybackiej „Pojezierze Suwalsko-Augustowskie”.
Choć może to za dużo powiedziane, czuję się pasjonatem, zarówno w temacie historii, jak i wędkarstwa. Nie fachowcem, a właśnie hobbystą – pasjonatem. Wydaje mi się, że moje zainteresowania wędkarstwem wykiełkowały we mnie w dzieciństwie. Miałem nie więcej niż 5, góra 6 lat. Moim przewodnikiem, mentorem w tym temacie był ojciec. To z nim stawiałem pierwsze kroki nad wodą. W Dowspudzie, nad ukochaną rzeką Rospudą. Tu się wychowałem, dorastałem i mieszkam tu do dziś. Z punktu widzenia wędkarza, Rospudzie poświęciłem najwięcej czasu i uwagi, więc mogę powiedzieć, że rzeka ta jest moim ulubionym łowiskiem. Aczkolwiek w Rospudzie nie tylko wędkuję. Od wielu lat czynnie angażuję się w promowanie działań prospołecznych i obywatelskich, organizując między innymi Akcję Czysta Rospuda. Mogę więc rzec, że ratuję to, co jest bliskie memu sercu od zawsze. Zauważyłem też, jak przez te lata rzeka się zmieniła. Niestety, nie mogę powiedzieć, że na lepsze. Dodatkowo angażowałem się także w prace społeczne związane z wędkarstwem, przez kilka lat będąc skarbnikiem, a następnie sekretarzem koła wędkarskiego w Raczkach. A jak wkręciłem się w wędkarstwo na dobre? Sadzę, że to kwestia charakteru, osobowości, samozaparcia i rozpalenia kwitnącej pasji. Z drugiej strony to uważna nauka, wielowymiarowa obserwacja przyrody, analizowanie pogody oraz zjawisk meteorologicznych. Nowoczesne wędkarstwo, to również głęboka, wielowarstwowa wiedza. Ważna jest też cierpliwość i pokora. Oraz porażki. Bez porażek nie ma wędkarskich sukcesów.
Wywiad z Marcinem Halickim przed promocją książki, na stronie niebywalesuwalki.pl
Zaś drugą książkę, zupełnie komercyjnie na świat wydało wydawnictwo Paśny Buriat. Mowa tu o wspomnianym wcześniej reportażu historycznym „W oparach eteru. Opowieść o kryminalnej przeszłości Suwalszczyzny, czyli co kto komu ukradł, co przemycał i dlaczego zabił. Historie sprzed wieku„.
Pomysł na napisanie książki o mrocznej przeszłości naszych pradziadów zrodził się nieprzypadkowo, gdyż od zawsze interesowałem się, że tak określę – ciemną stroną mocy. Szczególnie, jeśli chodzi o lokalne, niezbyt chlubne i wytarte z pamięci mikrohistorie. Również te, świadkami których stali się lokalni informatorzy.
Tak powstało pięciusetstronicowe tomiszcze, które bazuje na prawdziwych historiach, opowieściach, anegdotach i legendach o małomiasteczkowych pijakach, przemytnikach, złodziejach i mordercach.
W planach
W niedalekiej przyszłości ukaże się książka, nad którą obecnie pracuję. Jej treść będzie ściślej związana z bogatą historią Dowspudy i Raczek, a także z rzeką Rospudą, nad którą obie miejscowości są położone. Postaram się też nie zapomnieć o rozbudowywaniu bazy zasobów archiwum społecznego, zarówno jeśli chodzi o ikonografię, jak i też ślad historii mówionej.
Jako przedstawiciel gminy Raczki w samorządzie powiatowym będę starał się także pracować na rzecz mieszkańców Suwalszczyzny, jako wiceprzewodniczący Komisji Polityki Społecznej. Nie ucieknę również od społecznych inicjatyw, takich jak organizacja sprzątania doliny rzeki Rospudy, czy porządkowanie starych, zaniedbanych cmentarzy.
Jeśli chcesz i możesz, to wesprzyj moją działalność buycoffee.to/raczkowskie.archiwalia
Komentarz
Henryk
SUPER!!!